Jak zwykle, najlepsze poniżej:
Kot, skanowany nie skanerem, a drugim, cyfrowym aparatem.
Dla porównania tutaj zwykły skan.
Chyba przerzucę się na tę pierwszą metodę...
Jakiś pieprzony pyłek mi się wjebał, o tu.
Jakiś pieprzony pyłek mi się wjebał, o tu.
Nie ma to jak aktywny wypoczynek na świeżym powietrzu (pierwsze powyższe od dołu [najniższe z trzech - przyp. Adam]) ;-)
Mniam. Jak dla mnie najlepsze.
Cała galeria dostępna tutaj (należy klikać strzałkę w prawo tak szybko, jak to tylko możliwe).
Życzę miłego dnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz