wtorek, 14 września 2010

Makro w radzieckim wykonaniu

A było to tak: tydzień temu zamówiłem sobie mieszek CCCP 290mm, ot, makrowe cudo, by zaspokoić moją rządzę pstrykania. I do czego doszło? Dwie klisze w trzy dni zeszły tak lekko i przyjemnie, że aż utrata pieniędzy przeszła przez moją myśl bezboleśnie. Na wywołanie zdjęć jeszcze troszkę wszyscy poczekamy, a tymczasem zaznajomię Cię, czytelniku z próbką tego, co sprzęcik pokazać potrafi:

Tutaj zdjęcie etykiety cisowianki zrobione nikonkiem D40x z
obiektywem F-S DX NIKKOR na maksymalnym zoomie.
   


Z kolei tutaj dwa zdjątka zrobione z użyciem mieszka makro i dwóch aparatów:
zenita oraz tego tam, wyżej, który patrzył przez wizjer i to właśnie zobaczył.

Widać różnicę? No pewnie, tylko trochę niewyraźnie. Zdjęcia we własnej osobie lepiej to zobrazują, a wstawię je (jeśli się uda) w piątek lub sobotę, wraz ze wszystkimi o nich danymi (taką tabelkę se trzasnąłem, a co).

Tymczasem miłego dnia życzę! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz